Fot. Norbert Barczyk |
Rozpoczęły się właśnie Mistrzostwa Europy piłkarek ręcznych, organizowane wspólnie przez Węgry i Chorwację. Biało - czerwone nie mogą jednak dobrze wspominać swojego pierwszego meczu.
Piłka ręczna, zwłaszcza kobieca, w Polsce jest sportem, może nie tyle niszowym, co niedocenianym. Pomijając ważne międzynarodowe imprezy, zainteresowanie tą dziedziną jest raczej umiarkowane. Polskie szczypiornistki zyskały sobie grono kibiców po ostatnich Mistrzostwach Świata, na których podopieczne duńskiego trenera, zajęły czwarte miejsce. Zaostrzyło to apetyty kibiców na sukces na europejskim podwórku.Od początku jednak było wiadomo, że łatwo nie będzie. "Polską" grupę tworzą bowiem takie drużyny jak Hiszpania, Węgry i Rosja, będące od lat elitą światowego handballa.
Zimny prysznic
Na początek przyszło nam zmierzyć się z reprezentantkami z Półwyspu Iberyjskiego. Hiszpanki, brązowe medalistki ostatnich Igrzysk Olimpijskich, nie były łatwym przeciwnikiem. Mimo dobrego początku, kiedy Polski starały się nawiązać walkę z rywalkami, nie pozwalały im uciec na zbyt dużą odległość punktową. W pewnym momencie, udało im się nawet wypracować przewagę. Jednak im dalej, tym gorzej działo się w naszym obozie. Podopieczne Kima Rasmussena, traciły piłkę, popełniały proste błędy i nie potrafiły powstrzymać rozpędzonych Hiszpanek. Druga połowa całkowicie należała do naszych przeciwniczek, które spokojnie kontrolowały wynik i stało się jasne, że nie jesteśmy w stanie wydrzeć im zwycięstwa. Najjaśniejszymi punktami naszej drużyny były Alina Wojtas i Karolina Kudłacz, które razem zdobyły ponad połowę bramek w niedzielnym meczu. Nie wystarczyło to jednak, aby wygrać z Hiszpankami. Mecz zakończył się przegraną Biało - czerwonych 22:29.Kim Rasmussen, selekcjoner reprezentacji Polski tak skomentował postawę swoich podopiecznych:
- Wykonaliśmy dużą pracę przed tym turniejem i przed tym meczem, ale to nie wystarczyło. Rywalki karały nas za każdą niewykorzystaną szansę. Myśląc o zwycięstwie, nie powinniśmy mieć tak dużo strat i niewykorzystanych sytuacji - żalił się Duńczyk - Zawsze jestem zawiedziony po porażkach w takim stylu. Popełniliśmy za dużo prostych błędów. Zabrakło nam profesjonalizmu i cynizmu w naszej grze. Nie potrafię sobie ciągle wytłumaczyć, jak to możliwe, że wyrzuciliśmy dziewięć piłek w aut w trakcie meczu. Takie straty kosztowały nas wiele.
Pecha ciąg dalszy
W niedzielnym meczu kontuzji doznała nasza podstawowa rozgrywająca - Iwona Niedźwiedź. W 49. minucie spotkania, przy stanie 19:23 zeszła z boiska, skarżąc się na ból stopy. Z początku wszystko wyglądało bardzo źle i Niedźwiedź od razu po meczu została przewieziona do szpitala na badania. Na całe szczęście okazało się, że kontuzja nie jest na tyle poważna, aby wykluczyć rozgrywającą na całe Mistrzostwa. Ból okazał się mieć związek z rozcięgnem podeszwowym, z urazem którego Polka zmaga się już od kilku tygodni.
Sama zawodniczka tak wypowiedziała się dziś na temat swojej kontuzji:
Kiedy w czasie meczu poczułam ból, byłam przekonana, że sobie coś uszkodziłam w stopie. Dlatego może to tak groźnie wyglądało. Na całe szczęście jest jak najbardziej OK. Wszystkie badania diagnostyczne wykluczyły jakąkolwiek poważniejszą kontuzję. Ze sztabem medycznym mocno pracujemy nad tym, żebym była gotowa do gry już we wtorek, w meczu z Węgierkami, w co głęboko wierzę. - mówiła rozgrywająca.
Kolejny mecz fazy grupowej już jutro o godzinie 20:30. Rywalem Polek będzie tym razem reprezentacja Węgier, która w swoim pierwszym meczu zremisowała z Rosją 29:29.
0 komentarze:
Prześlij komentarz