piątek, 2 marca 2012

Koncert niewykorzystanych sytuacji, bezbramkowa inauguracja na Narodowym.




Polska bezbramkowo zremisowała z Portugalią w pierwszym, długo wyczekiwanym meczu na Stadionie Narodowym w Warszawie. Postawa naszych zawodników była zadowalająca, jednak wyraźnie dało się odczuć brak kontuzjowanych Roberta Lewandowskiego i Rafała Murawskiego. Brakowało nam skuteczności w wykończeniu akcji, a tych mieliśmy kilka. Czemu się jednak dziwić, skoro trener Franciszek Smuda wciąż uparcie stosuje ustawienie 4 – 5 – 1 z jednym napastnikiem.  Na szczęście dla nas, Portugalczycy również nie byli w stanie pokonać Wojciecha Szczęsnego, który po raz kolejny udowodnił kto jest niekwestionowanym numerem 1 w polskiej bramce.
Początek meczu nie zwiastował jednak nic dobrego. Polacy byli pod wrażeniem takich nazwisk jak Ronaldo, Pepe czy Alves i snuli się po boisku nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Podopieczni Paulo Bento dominowali na boisku, nie pozwalając nam na rozegranie akcji. Z czasem udało się przezwyciężyć tę niemoc i graliśmy coraz odważniej. Biało – Czerwoni próbowali strzelać na bramkę rywala, ale te próby były mało groźne. Dopiero w drugiej części spotkania nasza gra się zmieniła i zaczęliśmy być realnym zagrożeniem dla Portugalczyków. Oni za to nie od samego początku nie mieli większych problemów i częściej posyłali piłkę w światło bramki. Tam jednak czekał Wojciech Szczęsny, który zaliczył kilka wspaniałych obron. Gdyby nie jego fenomenalna postawa, wynik spotkania mógłby wyglądać zupełnie inaczej. Od jakiegoś czasu zawonik, na co dzień reprezentujący barwy Arsenalu Londyn, jest najjaśniej świecącą gwiazdą w naszym zespole.
Kolejnym mocnym punktem drużyny był Damien Perquis. Szósta drużyna świata nie wywarła na nim większego wrażenia, a przynajmniej nie okazywał tego w swojej grze. Bezbłędnie i odważnie wygarniał przeciwnikom piłkę spod nóg, nawet we własnym polu karnym. Razem z Marcinem Wasilewskim stanowią świetny duet obrońców, który wraz z Wojciechem Szczęsnym decyduje o sile polskiej defensywy.
Środowego wieczoru nie popisał się za to Ireneusz Jeleń. Wracający do kadry piłkarz francuskiego Lille, grał zdecydowanie poniżej poziomu do jakiego nas przyzwyczaił. Nie potrafił wypracować sobie dogodnej sytuacji strzeleckiej, pomógł mu w tym dopiero błąd portugalskich obrońców. Niestety, nie wykorzystał stu-procentowej sytuacji, strzelając prosto w bramkarza. Nie dograł meczu do końca, w 67. minucie zmienił go Kamil Grosicki.
Polska obrona funkcjonuje bez większych zarzutów, ale teraz problemy pojawiają się w napadzie. Mecz z Portugalią pokazał, że bez zdrowego Roberta Lewandowskiego siła naszego ataku drastycznie spada. Smuda nie chce powoływać młodych zawodników, jak na przykład Michał Żyro z warszawskiej Legii, który ostatnio zalicza bardzo dobre występy w klubie. A kiedy przed samym Euro okaże się, że Jeleń czy Lewandowski są kontuzjowani czy nie prezentują optymalnej formy, może być na takie zmiany za późno. Złym wyjściem jest też gra jednym napastnikiem, którą preferują trenerzy reprezentacji Polski. Niejednokrotnie bywało tak, że dobrze zapowiadające się akcje spalały na panewce, bo zawodnicy zwyczajnie nie mieli do kogo podać. Nowoczesny futbol jest szybki, ofensywny. Zdecydowana większość drużyn gra w, najpopularniejszym chyba, ustawieniu 4 – 4 – 2 lub 4 – 3 – 3. Polakom niestety brakuje odwagi, wolą grać zachowawczo, z tyłu. Po środowym meczu, kapitan polskiej reprezentacji, Jakub Błaszczykowski powiedział:
- Zagraliśmy dobre spotkanie. Z taką drużyną jak Portugalia nie chcieliśmy iść na wymianę ciosów. Czekaliśmy z tylu na swoje sytuacje i takie się nadarzyły. Szkoda, że nie udało się ich wykorzystać, ale z naszej gry możemy być zadowoleni.
Jak widać, naszej kadrze takie ustawienie odpowiada. Zastanawiające jest tylko to, jak chcemy osiagnąć sukces na Euro, skoro do meczy z klasowymi zespołami podchodzimy tak bojaźliwie. Przeświadczenie, że nie warto atakować, bo rywal jest lepszy i bezpieczniej będzie poczekać na jego potknięcie, chyba jest nie do końca właściwe w profesjonalnym sporcie.
Podsumowując, mecz przeciwko, grającej jak na swój poziom przeciętnie, Portugalii był średni w wykonaniu Biało – Czerwonych. Obie drużyny zaliczyły kilka sytuacji strzeleckich, które powinny zamienić się na gole, więc remis jest sprawiedliwym wynikiem. Nam brakowało odwagi i skuteczności w ataku, ale nadrabialiśmy to fenomenalną obroną, która okazała się dla Portugalczyków zaporą nie do przejścia. Spotkanie obnażyło nasze mocne i słabe punkty, ukazało kilka problemów kadrowych. Miejmy jednak nadzieję, że do czasu Euro wszystko uda się ostatecznie wyprostować i zaprezentujemy się z jak najlepszej strony. Wiadomym jest przynajmniej, że nie ma możliwości, by odesłali nas do domu.

0 komentarze:

Prześlij komentarz