Polska bezbramkowo zremisowała z Portugalią w pierwszym,
długo wyczekiwanym meczu na Stadionie Narodowym w Warszawie. Postawa naszych
zawodników była zadowalająca, jednak wyraźnie dało się odczuć brak
kontuzjowanych Roberta Lewandowskiego i Rafała Murawskiego. Brakowało nam
skuteczności w wykończeniu akcji, a tych mieliśmy kilka. Czemu się jednak
dziwić, skoro trener Franciszek Smuda wciąż uparcie stosuje ustawienie 4 – 5 –
1 z jednym napastnikiem. Na szczęście
dla nas, Portugalczycy również nie byli w stanie pokonać Wojciecha Szczęsnego,
który po raz kolejny udowodnił kto jest niekwestionowanym numerem 1 w polskiej
bramce.
Początek meczu nie zwiastował jednak nic dobrego. Polacy
byli pod wrażeniem takich nazwisk jak Ronaldo, Pepe czy Alves i snuli się po
boisku nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Podopieczni Paulo Bento dominowali
na boisku, nie pozwalając nam na rozegranie akcji. Z czasem udało się przezwyciężyć
tę niemoc i graliśmy coraz odważniej. Biało – Czerwoni próbowali strzelać na
bramkę rywala, ale te próby były mało groźne. Dopiero w drugiej części
spotkania nasza gra się zmieniła i zaczęliśmy być realnym zagrożeniem dla
Portugalczyków. Oni za to nie od samego początku nie mieli większych problemów
i częściej posyłali piłkę w światło bramki. Tam jednak czekał Wojciech Szczęsny,
który zaliczył kilka wspaniałych obron. Gdyby nie jego fenomenalna postawa, wynik
spotkania mógłby wyglądać zupełnie inaczej. Od jakiegoś czasu zawonik, na co
dzień reprezentujący barwy Arsenalu Londyn, jest najjaśniej świecącą gwiazdą w
naszym zespole.
Kolejnym mocnym punktem drużyny był Damien Perquis. Szósta
drużyna świata nie wywarła na nim większego wrażenia, a przynajmniej nie
okazywał tego w swojej grze. Bezbłędnie i odważnie wygarniał przeciwnikom piłkę
spod nóg, nawet we własnym polu karnym. Razem z Marcinem Wasilewskim stanowią
świetny duet obrońców, który wraz z Wojciechem Szczęsnym decyduje o sile
polskiej defensywy.
Środowego wieczoru nie popisał się za to Ireneusz Jeleń.
Wracający do kadry piłkarz francuskiego Lille, grał zdecydowanie poniżej
poziomu do jakiego nas przyzwyczaił. Nie potrafił wypracować sobie dogodnej sytuacji
strzeleckiej, pomógł mu w tym dopiero błąd portugalskich obrońców. Niestety,
nie wykorzystał stu-procentowej sytuacji, strzelając prosto w bramkarza. Nie
dograł meczu do końca, w 67. minucie zmienił go Kamil Grosicki.
Polska obrona funkcjonuje bez większych zarzutów, ale teraz
problemy pojawiają się w napadzie. Mecz z Portugalią pokazał, że bez zdrowego
Roberta Lewandowskiego siła naszego ataku drastycznie spada. Smuda nie chce
powoływać młodych zawodników, jak na przykład Michał Żyro z warszawskiej Legii,
który ostatnio zalicza bardzo dobre występy w klubie. A kiedy przed samym Euro
okaże się, że Jeleń czy Lewandowski są kontuzjowani czy nie prezentują
optymalnej formy, może być na takie zmiany za późno. Złym wyjściem jest też gra
jednym napastnikiem, którą preferują trenerzy reprezentacji Polski.
Niejednokrotnie bywało tak, że dobrze zapowiadające się akcje spalały na
panewce, bo zawodnicy zwyczajnie nie mieli do kogo podać. Nowoczesny futbol
jest szybki, ofensywny. Zdecydowana większość drużyn gra w, najpopularniejszym
chyba, ustawieniu 4 – 4 – 2 lub 4 – 3 – 3. Polakom niestety brakuje odwagi,
wolą grać zachowawczo, z tyłu. Po środowym meczu, kapitan polskiej
reprezentacji, Jakub Błaszczykowski powiedział:
- Zagraliśmy dobre spotkanie. Z taką drużyną jak Portugalia nie chcieliśmy iść na wymianę ciosów. Czekaliśmy z tylu na swoje sytuacje i takie się nadarzyły. Szkoda, że nie udało się ich wykorzystać, ale z naszej gry możemy być zadowoleni.
Jak widać, naszej kadrze takie ustawienie odpowiada. Zastanawiające jest tylko to, jak chcemy osiagnąć sukces na Euro, skoro do meczy z klasowymi zespołami podchodzimy tak bojaźliwie. Przeświadczenie, że nie warto atakować, bo rywal jest lepszy i bezpieczniej będzie poczekać na jego potknięcie, chyba jest nie do końca właściwe w profesjonalnym sporcie.
- Zagraliśmy dobre spotkanie. Z taką drużyną jak Portugalia nie chcieliśmy iść na wymianę ciosów. Czekaliśmy z tylu na swoje sytuacje i takie się nadarzyły. Szkoda, że nie udało się ich wykorzystać, ale z naszej gry możemy być zadowoleni.
Jak widać, naszej kadrze takie ustawienie odpowiada. Zastanawiające jest tylko to, jak chcemy osiagnąć sukces na Euro, skoro do meczy z klasowymi zespołami podchodzimy tak bojaźliwie. Przeświadczenie, że nie warto atakować, bo rywal jest lepszy i bezpieczniej będzie poczekać na jego potknięcie, chyba jest nie do końca właściwe w profesjonalnym sporcie.
Podsumowując, mecz przeciwko, grającej jak na swój poziom
przeciętnie, Portugalii był średni w wykonaniu Biało – Czerwonych. Obie drużyny
zaliczyły kilka sytuacji strzeleckich, które powinny zamienić się na gole, więc
remis jest sprawiedliwym wynikiem. Nam brakowało odwagi i skuteczności w ataku,
ale nadrabialiśmy to fenomenalną obroną, która okazała się dla Portugalczyków
zaporą nie do przejścia. Spotkanie obnażyło nasze mocne i słabe punkty, ukazało
kilka problemów kadrowych. Miejmy jednak nadzieję, że do czasu Euro wszystko
uda się ostatecznie wyprostować i zaprezentujemy się z jak najlepszej strony.
Wiadomym jest przynajmniej, że nie ma możliwości, by odesłali nas do domu.
0 komentarze:
Prześlij komentarz